lis 13 2004

Nosferatu i tańczońce krasnoludki


Komentarze: 1
Rodzice pojechali do Gdańska na imprezę imieninową cioci Małej. Mnie zostawili sama w domu, a że nie chciało mi się siedzieć samiusieńkiej jak palec, wcześniej umówiłam się z Siksom, że będzie u mnie nocować. Jeszcze przed wyjazdem rodziców zostałam zmuszona do wykonania bardzo ciężkich prac domowych jakimi są odkurzanie, sprzątanie pokoju mycie naczyń. Po prostu kocham to! Dobrze, że przynajmniej mamy zmywarkę
O 18 miałam angielski, więc na niego poszłam i pouczyłam się przez godzinę lekcyjna. Później szybko do domu, bo za chwile miała wpaść Siksa. Faktycznie, nie minęło 5 minut od mojego powrotu jak usłyszałam dzwonek domofonu. Siksa przyszła. "Nie rozbieraj się to pójdziemy do sklepu bo nie mam nic do jedzenia nie licząc chleba z masłem" "Mi nic więcej nie potrzeba. Poza tym nie jestem sama" - odpowiedziała. Spojrzałam na nią nie wiedząc o co chodzi. Czy na dole czekał na nią jakiś kolega, albo za drzwiami stoi jej mama i czeka, aż ją wpuścimy.
"Z kim jesteś?" Siksa spojrzała na mnie uśmiechając się charakterystycznie. Zerknęłam na jej torbę. Uśmiechnęłam się i krzyknęłam: "PANTKA!!!!"
Po chwili z zielonej torby z naszywką Nirvany wyłoniła się żółta pluszowa panterka. Spojrzała na mnie, potem na Siksę, potem z znowu na mnie, gdy dziewczyna pokiwała głową. "Cześć" powiedziała Pantka, poczym znalazła się na łóżku w moim pokoju w otoczeniu innych pluszaków, które w porównaniu do niej wydawały się martwe. Wraz z Siksą poszłyśmy do sklepów. "Siksa zrobimy gówno?" "Hmmm... OK." Gdyby ktoś nas posłuchał, nie wiedząc czym jest "gówno" mógłby się zbulwersować. Dla nas było jednak cos naturalnego. Mianem "gówna" określamy coś a'la ciasto z mleka w proszku, kakao i masła. Bardzo dobre, ale za razem bardzo tłuste. Poza tym z początku ma konsystencje rozwolnionego gówienka i ma brązowy kolor.
Po zakupach znowu wróciłyśmy do domu, przygotowałyśmy wyżerkę i siadłyśmy przed telewizor, bo właśnie miał się zaczyna "Harry Potter i Kamień Filozoficzny". Zdziwiło mnie, że Siksa chce to oglądać, w końcu to ja byłam maniaczka Pottera, a ona zawsze była przeciw książce. No ale oglądałyśmy. Co chwile przerwa. Trochę było to wkurzające... "Fajna bajka" odezwała się Pantka siedząca na fotelu obok Siksy. Siorbnęła sobie Coli i rzuciła się jak świnka na chipsy bekonowe. Siksa kazała jej się zachowywać, ale ta najwyraźniej jej nie słuchała, bo jeszcze kilka razy zdarzyła się podobna sytuacja. Przy okazji przedstawiłam Pantce Herr Uszatka, mojego niemieckiego misia, ale nie zainteresowała się nim zbytnio.
Nagle na ekranie telewizora pojawiła się reklama Heinekena. Siksie i mi pociekła ślinka, nagle zaczęłyśmy się zachowywać jak zoombie. Spadłyśmy z foteli i na czworakach powoli pełzłyśmy do ekranu. Niestety reklama się skończyła i opadłyśmy na podłogę. Za to Pantka zareagowała podobnie jak my, ale na reklamie Ibupromu Max (po prostu uzależniona od leków przeciwbólowych). Później niestety ja przygniotłam i musiałam ją reanimować. Przeżyła... szok przeżyła...:P
Godziny mijały, a my z Siksą i Pantką i Herr Uszatkiem kursowałyśmy pomiędzy TV, a kompem. Zupełnie nie chciało nam się spać. W końcu, nie mogąc już patrzeć na jedzenie, zrobiłyśmy popkorn i obejrzałyśmy Euro Trip... "Mi scusi!", czy piosenka "Scotty doesn't know" utkwiły mi w głowie i nie zamierzają wyjść. Poza tym były tam również inne świetne scenki i teksty. Później przeszłyśmy do drugiego pokoju obejrzeć kasetę video sprzed 10 lat, kiedy z Siksa chodziłyśmy jeszcze do podstawówki. Była lekka beka, ale najlepsze miało stać się trochę później, przy oglądaniu kasety, kiedy byłam w Paryżu.
"Siksa! Ja widzę tańczące krasnoludki!" - krzyknęłam do niej kiedy była w łazience (ok. 4 w nocy). Zdziwiona wyszła z kibla i patrzy w to samo miejsce gdzie ja
"Jezu ja tez widzę tańczące krasnoludki!"
Później chciałyśmy oglądać Nosferatu, ale każda z nas się bała, bo obydwie widziałyśmy film w którym wampir wychodził z ekranu. No więc szukałyśmy łosia, który do nas przyjdzie i z nami go obejrzy (o. 4.30 rano). Szybki sms do Kamila z góry, żeby przylazł. Nie udało nam się go przekonać. Później dostawałam sygnały od Darka... Okazało się, że też maja imprezę, są nieźle nawaleni, ale pomimo ich fajnego humorku nie chcą nas zaprosić... Przez 15 minut gadałam z nimi przez tel (właściwie z Radkiem, a co chwile wcinał się Piotrek z tekstem "i tak źle wyglądasz w okularach"). Siksa nie chciała gadać, przy okazji dostała przezwisko "Wykrochmalona", ale już nie pamiętam dla czego ;]
Powoli zbliżała się 6 i ok. 7 miało się zrobić jasno. Wtedy planowałyśmy obejrzeć Nosferatu. Pól godziny przysnęłam ale obudziłam się tak jak obiecałam. Włączyłyśmy film. Czarno biały ekran, wyskakuje tytuł po niemiecku, gdzieś widnieje data produkcji 1922. Oczywiście wszystko bez głosu. Żeby ożywić trochę film dałam imienia głównym bohaterom. Był Herr Adolf, Herr Zdzichu i Frau Brumhilda. Po chwile powijały się plansze, co niby mówią aktorzy, ale że my z Siksą z Niemca jak nie powiem co jesteśmy, to poza Blut i Lange nic nie zrozumiałyśmy. Trochę mi się znudził więc, wyłączyłyśmy. Siksa zaserwowała kolejna płytkę. "Dom na nawiedzonym wzgórzu" fajny tytuł, ale pomimo, że robiło się już jasno na dworze, zrezygnowałam już na napisach zapowiadających film. Kolejna płytka. Tym razem "Bunkier". Widziałam go ostatnio w TV. Fajny film. Nieźle działa na psyche...
Nagle zrobiła się 8 i Siksa powiedziała, ze ona już do chaty chyba pójdzie. No to wzięłam psa i odprowadziłam Koleżankę i Pantkę do przejścia dla pieszych. Dalej lady nie miała zamiaru się ruszać. Szybko wróciłam do domu. Dałam psu jeść, pościeliłam łóżko, padłam jak długa, żeby obudzić się o 11.30 i do tej pory chodzę. Posprzątałam dom, zrobiłam jedzenie, wyczesałam psa i mam jeszcze silę pisać co się zdarzyło poprzedniej nocy :D
nika_voldemort : :
Gocha
13 listopada 2004, 18:04
Pantusia ^______________________________^

Dodaj komentarz