OLMUN 2005 część 1
Komentarze: 0
Godz. 21:13
Przybyłam na miejsce. Dla tych którzy nie wiedzą to przyjechałam do Oldenburga na modelowa konferencje ONZ :D. Domek fajny, duży, przestronny. Razem ze mną mieszka tutaj sześć osób i kot.
Do Oldenburga przyjechaliśmy o 9:00, po parunastu godzinach jazdy niewygodnym autobusem. Na dworcu odebrała mnie 16-letnia Saria, bo jej rodzice byli w pracy. Cieszyła się, ze nie ma jej na lekcjach bo akurat miała matematykę. Od razu widać, że to swój człowiek :P
Z dworca pojechaliśmy do gimnazjum w którym się uczy Saria. Najpierw dwie lekcje rysunku (głupiego bo patrzą na obraz i go kopiują w większości nieudanie), a następnie francuski ( nic nie zrozumiałam poza pytaniem czy mówię po francusku, angielsku i niemiecku). Ostatnie dwie lekcje były najlepsze. Może dlatego, że były prowadzone po angielsku i je rozumiałam? Pewnie dlatego :P
Zaczęliśmy od historii.
Temat: ”Kolektywizacja i Plany pięcioletnie za czasów Stalina”
Obserwacje: Nauczyciel miły (jako jedyny ze wszystkich zmusza uczniów by wstawali z krzeseł jak wchodzi i żeby nie żuli gum podczas lekcji). Pomimo miłego usposobienia nic mu do Romana... Grochu to by ich tu normalnie wszystkich usadził z taka wiedzą, ale no cóż... W końcu to gimnazjum :P
„Ja was wywlecze z choroby gimnazjalnej”
Ostatnią lekcją była biologia, podczas której nauczyciel mnie w ogóle nie zauważył pomimo iż tachałam ze sobą wielkie walizki :P. Acha.. na historii ludzie zaśpiewali „Sto lat” ( po polsku!!), bo jeden chłopak miał akurat urodziny. Saria wyjaśniła mi, że znają tą piosenką od francuskiego nauczyciela geografii, który uczy ich piosenek urodzinowych w różnych językach. Bynajmniej na biologii oglądaliśmy film o chłopczyku chorym na Downa, a później również po angielski opisywali symptomy choroby. O dziwo wiedzieli co to jest mejoza! Zapendowska by się ucieszyła :P
Po lekcjach pojechałyśmy do domu. Pozwalam mamę Sarii i jej dwóch braci (14 i 15 lat). Po zjedzeniu pizzy zrobionej jakby na razowym cieście, powiedziałam, że czuję się zmęczona i położyłam się spać. Śpię w pokoju z Sarią. Mogłam wybrać sobie łóżko, ale wzięłam materaz. Jest bardzo wygodny i ciepły więc jest ok. :D
Chyba mają niedaleko domu jakąś farmę, bo o 18:00, poza budzikiem, obudził mnie zapach krowiego gówienka... Takie swojskie powietrze, nieprawdaż? :P
Ok. o 21:00 do domu wrócił tata Sarii. Nie powiem, jest nawet przystojny, więc jak chłopaki pójdą w jego slay to każda dziewczyna będzie ich :P. BTW. Powiedział nawet parę słów po polsku!
Teraz idę spać, ale napierw prysznic!
Godz. 21.35
Dodaj komentarz