Komentarze: 0
„44,50zł” – poinformował nas kierowca wręczając Huub’owi skrzynkę TYSKIEGO ( a co tam zrobię im reklamę! :P). Ania zapłaciła za składkowe pieniądze i nasza trójka wróciła z wyprawy na działkę. Szczęśliwi, uśmiechnięci od ucha do ucha, poinformowaliśmy współtowarzyszy o wyprawie zakończonej sukcesem. Skarb odnaleziony, honor taksówkarz ocalony!
Piwo lało się strumieniami... Z czterdzieści butelek z pewnością poszło... :P W między czasie donosiliśmy z Piotrkiem jedzenie i napoje. Już wiem co chce robić w przyszłości! Zostanę kelnerką, a co mi tam! :P
Czas mijał nam szybko, z powodu wybornej zabawy! Chociaż nie było muzyki, gitary, ani innego sprzętu grającego wszyscy śpiewali sami, w szczególności kiedy znaleźliśmy się wszyscy w domku. Niestety wieczorkiem zaczął padać malusieńki deszczyk, który przestraszył nieprzyzwyczajonych Holendrów. Gdy goście siedzieli jeszcze w ogrodzie Piotrek wyciągnął z lodówki prawdziwą polska literaturę! Dobrze zmrożony „Pan Tadeusz” nie jest zły! Przydało by się jeszcze odrobinę polskiej muzyki klasycznej „Chopina”, ale skoro oni chcieli tylko poznać smak polskości „Pan Tadek” wystarczył w stu procentach! (Chopina przywieziemy im jak sami przyjedziemy do Holandii :P). Jakie było zaskoczenie ludzi gdy usłyszeli dobre znany dzwonek rowerowy i zobaczyli mnie niosącą murarską kielnię, a na niej 7 kieliszków z wódką! Oczywiście Polacy zaczęli się śmiać i pogratulowali posiadania tego wymyślnego urządzenia.
Młodzi Holendrzy nie byli przyzwyczajeni do wódki. „What is it?” – zapytał któryś wskazując na kieliszki z przeźroczystym płynem. „Vodka” – odpowiedział uśmiechnięty Piotrek i zaczął rozdawać ją wszystkich zagranicznym gościom. Jaki grymas pojawił się na ich twarzy, gdy zamoczyli w nich jedynie języki! Zapytali się nas z czym to się pije, na to wszyscy jak jeden mąż odpowiedzieliśmy, że wódkę piję się z wódką! Jakoś wypili swoje kieliszki... Z początku nie chcieli więcej, ale później sytuacja się zmieniła. Nawet nie zauważyliśmy kiedy nalali sobie po drugim kieliszku! W takiej sytuacji zostałam zmuszona schować im nasza literaturę na dworze, ponieważ nie chcieliśmy mieć żadnych niespodzianek w drodze powrotnej. W końcu młode to TO, piło wcześniej PIWO, jeszcze nam autobus albo co gorsza działkę zarzyga...
Cdn...